Kiedy rząd libijski wyłączył w piątek internet wywołało to ciekawą dyskusję dot. skutków takiego kroku dla krajowej domeny najwyższego poziomu (TLD).
John Borthwick, szef Bit.ly, zapytany na łamach serwisu Quora o to, czy serwisy korzystające z domeny .ly będą zakłócane przez Libię w trybie offline, zapewnił, że nie ma powodu do obaw. Z informacji podanych przez niego wynika, że z pięciu serwerów nazw dla tej domeny, dwa znajdują się w Oregonie, jeden w Holandii i tylko dwa w Libii. Podkreślił również, że serwis bit.ly będzie funkcjonował jak dawniej bez zakłóceń.
Kim Davies z kolei uznał, że należy być ostrożnym w ocenie sytuacji, zwracając uwagę na to, że domeny krajowe nie są w pełni odporne na rożnego typu rządowe zamykanie stron. Davies podkreślił że serwery poza Libią są wciąż zależne od otrzymywania uaktualnień z rejestru .ly w tamtym kraju. Jeśli serwerom z zewnątrz nie uda się dotrzeć do wspomnianych uaktualnień mogą uznać dane jakie otrzymują za przestarzałe i przestać doprowadzać informacje na domenę .ly. Davies ocenia ze taka reakcja może nastąpić w ciągu 28 dni.
Warto nadmienić, że to nie pierwszy problem z TLD w Libii. Ostatniej jesieni rząd libijski zamknął stronę Vb.ly używaną przez autora powiastek erotycznych Violet Blue, gdyż treści na niej umieszczone stanowiły odejście od zasad Szariatu.
Rozważania dot. przyszłości domeny .ly mają na razie charakter hipotetyczny, jednak są przestrogą dla tych którzy są właścicielami domen w Libii lub gdziekolwiek indziej gdzie TLD pozostaje pod nadzorem rządu.
Dodaj komentarz