Wizje dyletanta. Część I: kwestie prawne.

Na OSnews ukazał się ostatnio artykuł TheBlackMana pt. Zapowiedź świata post-nielegalnej kopii. Artykuł ten stanowi zbiór nieścisłości, pobożnych życzeń, oraz zupełnych bredni, podporządkowanych wszelako ideologii zwolenników tzw. wolnej kultury. Naczelną tezą artykułu jest, jak mniemam (mniemam, gdyż zarówno rozwlekłość opracowania jak i zawiły sposób narracji negatywnie wpływają na moje możliwości zrozumienia rzeczy) próba wykazania, że tzw. prawa własności intelektualnej nie mają uzasadnienia. Celem niniejszego opracowania jest zatem wykazanie błędności tezy TheBlackMana, oraz wskazanie najbardziej rażących błędów w jego rozumowaniu.

Z uwagi na obszerność poruszonych zagadnień, niniejszy tekst stanowi część I opracowania, poświęconą zagadnieniom prawnym. Część II (jeśli się ukaże) dotyczyć będzie kwestii ekonomicznych.

Ze względu na objętość opracowania dostępne jest ono jako plik PDF tutaj.

żadnych reklam, sama wiedza.

Zarejestruj się na BEZPŁATNY NEWSLETTER i raz w tygodniu otrzymuj najważniejsze wiadmości
ze świata IT, nowych technologii i kryptowalut.

Bez reklam.

  1. Awatar Low Year
    Low Year

    Zamiast pisać opracowanie i dumnie zamieszczać je jako news, postanowiłem polemizować w sposób oczywisty, czyli za pośrednictwem komentarza.

    TheBlackMan, podobnie jak inni zwolennicy Wolnej Kultury, operuje argumentem, że prawa autorskie tożsame są z pozycją monopolistyczną.

    Ładny chwyt erystyczny, mający dać do zrozumienia czytelnikowi, że to pogląd _wyłącznie_ zwolenników Wolnej Kultury, co nie jest zgodne z prawdą. Por. „Mikroekonomia”; Begg, Fischer & Dornbusch, W-wa 2007 s. 524:

    Własność intelektualna stanowi prawną gwarancję, że twórca nowej wiedzy może, przez pewien okres, traktować ją niczym przynoszący dochód składnik aktywów. W przypadku wynalazków ten przejściowy monopol prawny jest nazwany patentem, a w przypadku dzieł literackich lub muzycznych prawami autorskimi.

    Książka to uznany podręcznik akademicki autorstwa uznanych ekonomistów. Ale z nimi już trudniej byłoby polemizować niż z jakimś TheBlackManem, prawda?

    Wychodzi więc na to, że Paul McCartney ma monopol na rynku… piosenek napisanych przez Paula McCartneya.
    Tak więc posiadanie przez Paula McCartneya praw wyłącznych do swoich piosenek nijak nie umożliwia TheBlackManowi zajmowania się muzyką, więcej, nawet muzyką stylistycznie do Paula McCartneya zbliżoną

    Wniosek idiotyczny, gdyż z konstatacji w pierwszym zacytowanym zdaniu płynie jedna implikacja: że posiadanie przez p. McCartneya monopolu na swoje piosenki nijak nie umożliwia zajmowania się muzyką p. McCartneya. Co więcej, mimo próby przedstawienia argumentu w absurdalnym świetle, sprawa „stylistycznej bliskości” wcale nie jest oczywista – polecam film „Good copy, bad copy” który m.in. o tym traktuje.

    Podobnie ma się sprawa z monopolem Microsoftu. (…) Przeprowadźmy eksperyment myślowy: czy gdyby MS Windows nie było chronione prawem autorskim, to producenci komputerów by go nie instalowali? Ależ oczywiście by instalowali, nawet więcej, bo byłoby za darmo.

    Czy autor odróżnia system operacyjny Windows (na który Microsoft ma zagwarantowany prawnie monopol) od rynku systemów operacyjnych (gdzie monopol nie ma nic wspólnego z prawami własności intelektualnej)?

    Analogicznie jest z „monopolem” patentowym. O ile można argumentować, że monopol telekomunikacyjny w USA był wynikiem patentu Bella na telefon, to nie można zastosować tego argumentu do wyjaśnienia powstania monopolu telekomunikacyjnego w Polsce, gdzie patent ten nie
    obowiązywał.

    Czy autor zna różnicę między aparatem telefonicznym (opatentowanym przez Bella) a usługami telekomunikacyjnymi (na rynku których jest w Polsce monopol)?

    Jak widać, argument monopolu oparty jest na manipulacji terminologicznej i nie ma potwierdzenia w praktyce.

    Przecież wiedziałeś to od początku, prawda? 😉

    Drugiego rozdziału nie komentuję, gdyż argumenty do których odnosi się autor skomentowałem pod artykułem TheBlackMana.

    1. Awatar krzy3
      krzy3

      > Zamiast pisać opracowanie i dumnie zamieszczać je jako news, postanowiłem polemizować w sposób oczywisty, czyli za pośrednictwem komentarza.

      Mój komentarz zrobił się tak długi, że postanowiłem zrobić z niego artykuł.

      > ten przejściowy monopol prawny jest nazwany patentem

      Definicyjnie jest to prawda. Jednakże TheBlackMan jednakże serwuje nam taki passus:

      Czy istnieje jakikolwiek przykład rynkowy sytuacji, w której monopol lub dominacja jednej firmy w jakiejkolwiek dziedzinie była bardziej stymulująca dla wzrostu i rozwoju rynku od wolnej konkurencji? Czy państwowo umocowany monopol Poczty Polskiej sprawia, że przesyłki są tańsze, dochodzą szybciej, a poziom obsługi klienta jest wyższy niż gdyby monopol nie istniał?

      Czy prawny monopol patentowy np. na jeden rodzaj wkrętu do drewna może być porównywany z rynkowym monopolem Poczty Polskiej, obejmującym całość rynku przesyłem pocztowych? Oczywiście, że nie może. Ale TheBlackMan właśnie takiego porównania używa. Inaczej mówiąc: patent=monopol (definicja), a monopol={Poczta Polska, TPSA, Microsoft}=zło, więc patent=zło. Manipulacja terminologiczna i nic więcej.

      Aby ten argument miał sens, to trzeba by udowodnić, że posiadanie monopolu patentowego prowadzi do powstania monopolu rynkowego na jakimś istotnym rynku (np. patent na telefon prowadzi do powstania monopolisty telekomunikacyjnego).

      1. Awatar Low Year
        Low Year

        Czytałem ten artykuł dość uważnie i zastanowiło mnie, że nie pamiętam takiej manipulacji. Słowo "monopol", jak zauważyłeś, ma dwa znaczenia. Obydwa są używane, ale niezależnie od siebie… Przez większą część tekstu:

        Kontrargument 3:
        Czy istnieje jakikolwiek przykład rynkowy sytuacji, w której monopol lub dominacja jednej firmy w jakiejkolwiek dziedzinie była bardziej stymulująca dla wzrostu i rozwoju rynku od wolnej konkurencji? Czy państwowo umocowany monopol Poczty Polskiej sprawia, że przesyłki są tańsze, dochodzą szybciej, a poziom obsługi klienta jest wyższy niż gdyby monopol nie istniał? Czy monopol Rosji na dostawy gazu do Ukrainy i Polski sprawił, że kraje te otrzymały więcej gazu po niższej cenie od krajów, które nie są w uzależnione od jednego dostawcy? Nie — a to przecież tylko kilka z wielu przykładów, które można by tutaj przytoczyć. Skoro więc nie istnieją (lub istnieją w marginalnej ilości) przypadki, w których monopol rozwija rynek bardziej od wolnej konkurencji, to na jakiej podstawie można twierdzić, że z prawnym monopolem ustanowionym przez traktaty patentowe jest inaczej?

        Dlatego też nie pamiętałem – zbyt drobny fragment całości. Zdecydowanie nie jest to coś, na czym oparta jest logika całego tekstu. Nie wydaje mi się to manipulacją, raczej kolejnym faux pas TheBlackMana, z których niektóre wymieniłem w komentarzu. Ale abstrahując od tego czy jest to manipulacja, czy nie: nad jednym akapitem pastwisz się całą stronę i uważasz, że w połowie wyczerpuje to związane z artykułem "kwestie prawne" (skoro następna część ma być o ekonomicznych)? 😉

        1. Awatar krzy3
          krzy3

          > nad jednym akapitem pastwisz się całą stronę

          Nad jednym? Akapit wyżej jest dokładnie ten sam argument. W sumie słowo monopol/monopolista występuje w tekście 26 razy. To nie jest jeden akapit, to jest jedna z głównych osi argumentacji.

        2. Awatar Low Year
          Low Year

          @krzy3: to, że w tekście występuje w różnych znaczeniach słowo "monopol" czyni jego użycie "manipulacją"? Dobre.

    2. Awatar vries
      vries

      „Ładny chwyt erystyczny, mający dać do zrozumienia czytelnikowi, że to pogląd _wyłącznie_ zwolenników Wolnej Kultury, co nie jest zgodne z prawdą. Por. “Mikroekonomia”; Begg, Fischer & Dornbusch, W-wa 2007 s. 524:”
      Niestety pojęcie monopolu w tym podręczniku jest bardzo dziwne. Na tej zasadzie monopolistą jest np. Mozilla Foundation, bo tylko oni mogą wytwarzać produkt zwany Firefoksem.
      „Książka to uznany podręcznik akademicki autorstwa uznanych ekonomistów. Ale z nimi już trudniej byłoby polemizować niż z jakimś TheBlackManem, prawda?”
      Niestety nie ma to nic do rzeczy. Nie chcę tu nadszarpywać dobrego imienia panów ekonomistów, ale spora część ekonomii istnieje na zasadzie „bo ja tak mówię”. I autorów tego podręcznika to również dotyczy.

      1. Awatar Low Year
        Low Year

        Na tej zasadzie monopolistą jest np. Mozilla Foundation, bo tylko oni mogą wytwarzać produkt zwany Firefoksem.

        Firefox to znak handlowy, w ww. definicji są patenty i prawa autorskie. Także nie, Mozilla Foundation nie jest monopolistą. Nie czytałeś artykułu krzy3 😉

        Niestety nie ma to nic do rzeczy. Nie chcę tu nadszarpywać dobrego imienia panów ekonomistów, ale spora część ekonomii istnieje na zasadzie “bo ja tak mówię”. I autorów tego podręcznika to również dotyczy.

        Pewnie, że tak. Ale mówienie jednych znaczy więcej od drugich, bo mają za sobą lata doświadczenia i kariery zawodowej.

        1. Awatar vries
          vries

          „Firefox to znak handlowy, w ww. definicji są patenty i prawa autorskie. Także nie, Mozilla Foundation nie jest monopolistą. Nie czytałeś artykułu krzy3”
          Ja mówię o podręczniku i jego spojrzeniu na to czym jest monopol.

          „Pewnie, że tak. Ale mówienie jednych znaczy więcej od drugich, bo mają za sobą lata doświadczenia i kariery zawodowej.”
          Nie twierdzę, że nie. Ale to ma akurat bardzo wielu ekonomistów.

        2. Awatar Low Year
          Low Year

          Ja mówię o podręczniku i jego spojrzeniu na to czym jest monopol.

          Ja również. Jest nim patent i prawo autorskie, znak handlowy nie występuj w definicji ani nawet nie podpada pod jej ogólny fragment (nie stanowi „wiedzy”).

          Nie twierdzę, że nie. Ale to ma akurat bardzo wielu ekonomistów.

          Oczywiście. Chodzi mi o to, że TheBlackMan się do nich nie zalicza, ale poglądy które prezentuje nie są wyłącznie wizjami dyletanta – no, przynajmniej nie w całości 😉

        3. Awatar vries
          vries

          "Ja również. Jest nim patent i prawo autorskie, znak handlowy nie występuj w definicji ani nawet nie podpada pod jej ogólny fragment (nie stanowi “wiedzy”)."
          Ale nadal nie o to chodzi. Według Begga MF ma monopol na rynku firefoksa, a reszta przeglądarek to jego substytuty. Tu po prostu autor założył, że może być coś takiego jak rynek jednego produktu, na którym producent zawsze jest monopolistą. Nie każdy dopuszcza taką interpretację słowa rynek. Większość z nas mówi o monopolu w trochę innym kontekście, bo patrzy na rynek w trochę innym kontekście.

        4. Awatar vries
          vries

          Akurat licencja FF i IW się różni, więc jego teoria tutaj działa.

        5. Awatar Low Year
          Low Year

          Według Begga MF ma monopol na rynku firefoksa, a reszta przeglądarek to jego substytuty.

          Też nie. Słyszałeś o IceWeasel?

        6. Awatar Low Year
          Low Year

          Gdyby licencja była częścią produktu, tak 😉

        7. Awatar skiter
          skiter

          Pewnie ze licencja nie jest czescia produktu, bo skoro by byla te cale warezy, torenty i inne byly by legalne 😉

        8. Awatar Low Year
          Low Year

          Nie bardzo wiem jak zinterpretować ten komentarz, więc dopowiem: licencja to warunki korzystania z produktu.

  2. Awatar michuk
    michuk

    W punkcie II Kwestia monopolu zbijasz argument BlackMana podając przykład w domenie własności fizycznej (powietrze, lasy) a nie intelektualnej. Wydaje się, że te własności (zakładając faktyczne istnienie tej drugiej) należy rozdzielić. Inaczej będziemy sobie dyskutować bez końca, a każdy o czym innym (por. GPL vs BSD: Problemy lingwistyczne).

    Argument o niemożności opatentowania / otrademarkowania dupy, który podajesz, wydaje się słuszny, ale nijak się ma niestety do praktyki (nie mówiąc już o absurdach zza oceanu).

    michuk

    PS. Chętnie opublikujemy na OSnews Twojego rebuttala w całości, jak skończysz nad nim pracować.

    1. Awatar trasz
      trasz

      @michuk: Stwierdzenie "zakladajac faktyczne istnienie tej drugiej" jest bez sensu – jedna i druga wlasnosc biora sie z tego samego (ktos tak kiedys przyjal) i sa tak samo umocowane w rzeczywistosci (ktos tak kiedys przyjal). Z tego, co napisales, wynika, ze sugerujesz, ze jakakolwiek wlasnosc wynika z jakichs glebszych przeslanek, co jest bzdura.

    2. Awatar przemo_li
      przemo_li

      Proponuję przenieść treść newsa do artykułu jak się autor zgodzi 😀 będzie prościej.

      No i bez samej treści newsa a tylko treść PDF'a

      1. Awatar krzy3
        krzy3

        Oryginał jest w OpenOffice. Zrobiłem PDF-a, bo tekst wykorzystuje troszkę bardziej zaawansowane formatowanie (a w części drugiej będą jeszcze tabelki).

        Ale oczywiście jeśli ktoś to potrafi przenieść do WordPressa bez straty formatowania, to jestem za (dla ułatwienia mogę np. udostępnić wersję HTML). Ewentualnie można też wrzucić PDF-a na serwer OSNews.

        P.S. Do chwili obecnej plik ma 180 pobrań, czyli jednak ktoś to czyta 🙂

        1. Awatar LM
          LM

          "pobrań, czyli jednak ktoś to czyta"

          Logika Watsonie, logika! pobiera != czyta

    3. Awatar TheBlackMan
      TheBlackMan

      Jak pewnie wielu z was zauważyło, jestem nieobecny na sieci od około dwóch dni.

      Przepraszam że nie podejmę się polemiki, ale niestety od kilku dni użeram się z padem 5-dyskowej matrycy software RAID zrobionej w oparciu o mdadm.

      Kiedy uda mi się zregenerować wszystkie matryce (razem 1,5TB), to zacznę odpisywać na komentarze i inne polemiki.

      1. Awatar TheBlackMan
        TheBlackMan

        Zapomniałem dodać, że mam całe konto usera w Linuksie do skonfigurowania, więc parę dni mnie nie będzie.

        PS1.
        Ostrzegam przed używaniem dysków Seagate oraz Samsung.

        1. Awatar trasz
          trasz

          @TheBlackMan: Nie wiem, jak z Samsungami, ale Seagate sa zupelnie ok. Nie przypominam sobie, kiedy ostatni raz padly mi dwa jednoczesnie.

      2. Awatar krzy3
        krzy3

        Wyrazy współczucia.

        Jak na razie nie ma co się spieszyć — druga część nie powstanie przed upływem tygodnia, bo chciałbym oprzeć ją na mocniejszym materiale, a to wymaga przekopania źródeł i policzenia kilku rzeczy samodzielnie.

      3. Awatar FreakSoap
        FreakSoap

        Tak to jest jak sie uzywa Lunixa..

        1. Awatar przemo_li
          przemo_li

          😀 RAID łatwiej zrobić ?? ;P

        2. Awatar trasz
          trasz

          @przemo_li: Pod systemami innymi niz Linux czesto latwiej – vide ZFS. Nie mowiac juz o tym, ze wydajniej, bo dzieki sensowniejszemu podzialowi na warstwy RAID w ZFS moze robic rzeczy, ktorych przy starym podziale robic nie mogl.

      4. Awatar Szeku
        Szeku

        też myślałem ostatnio że mi dysk Seageta padł. Najpierw 3 razy RAID 0 mi się rozjechał, potem dysk znikał z systemu. Pomyślałem cho****y Seagate a przez przypadek podmieniłem taśmę i okazało się że to ona nawaliła. Tak więc Seagate jest ok, może nie aż tak jak Hitachi i WD ale jednak 😛

  3. Awatar krzy3
    krzy3

    ERRATA: Akapit o TheBlackManie i McCartneyu powinien brzmieć:

    Tak więc posiadanie przez Paula McCartneya praw wyłącznych do swoich piosenek nijak nie uniemożliwia TheBlackManowi zajmowania się muzyką, więcej, nawet muzyką stylistycznie do Paula McCartneya zbliżoną (czyli nie monopolizuje rynku).

    W PDF-ie jest "umożliwa", co zaprzecza sensowi całego wywodu.

    1. Awatar Low Year
      Low Year

      Odebrałem ten akapit jako ironię 😉

  4. Awatar spy000yps
    spy000yps

    +1

    Że też chce Ci się tracić czas na nauczanie tych ludzi…

    1. Awatar Tomasz Woźniak
      Tomasz Woźniak

      Nie ma to jak bycie tym jedynym znającym prawdę i zawsze posiadającym rację- no nie?

  5. Awatar Sławek
    Sławek

    Część 2 jak najbardziej przeczytam. Część prawna mnie nie bardzo interesuje, gdyż jest to jedynie prawo. W dodatku, to nigdzie w prawie chyba nie pojawia się pojęcie "własność intelektualna".

    Być może w części ekonomicznej też pojawią się liczby wyssane z palca czy dziwne argumenty typu: "Jeżeli ktoś nie kupi naszej licencji, to stracimy na tym pieniądze". Mam jednak nadzieję, że zrozumiem ekonomiczne uzasadnienie robienia z ludzi niewolników i pozbawiania ich własności materialnej, by wydawca miał nadal określone prawa do już "sprzedanej" rzeczy.

  6. Awatar 3ED
    3ED

    Z tą "dupą" imho chodzi o patenty na proste rzeczy, kawałek kodu, cytat, itp, a nie samo słowo czy litery. To chyba oczywiste? Ale opatentowano takie trywialne rzeczy jak dwukrotne kliknięcie myszką (numer patentu: 6,727,830) i wiele innych..

    1. Awatar marcinsud
      marcinsud

      opatentowano to tylko w stanach, w reszcie świata by to nie przeszło co udowodnił autor opracowania.

    2. Awatar krzy3
      krzy3

      Akurat rozumiem "co poeta chciał przez to powiedzieć", ale przykład jest bardzo zły, bo propaguje krążące w środowisku błędne opinie. Jak ktoś nie ma żadnego pojęcia o prawie, to faktycznie może dojść do wniosku, że dupę można opatentować. Vide "opatentowanie koloru magenta" — nie patent, tylko znak handlowy, więc konsekwencje jakby inne. Dopiero jak to wiemy, to możemy dyskutować, czy decyzja w tej sprawie była legalna i korzystna społecznie.

      Co do patentu na dwuklik — istnieje rzeczywisty problem polegający na tym, że USPTO przyznaje patenty na rzeczy które zgodnie z prawem patentowalne nie są. Tylko znów: aby o tym rozmawiać trzeba najpierw wiedzieć jakie są przynajmniej założenia prawa patentowego.

      1. Awatar Holden
        Holden

        Jak ktoś nie ma żadnego pojęcia o rzeczywistości, to faktycznie może dojść do wniosku, że dupy nie można opatentować.

      2. Awatar Holden
        Holden

        > Tylko znów: aby o tym rozmawiać trzeba najpierw wiedzieć jakie są przynajmniej założenia prawa patentowego

        Jak już urzędy patentowe zaczną się do tych założeń stosować, to możemy sobie rozmawiać. Na razie trzeba uwalić istniejący stan rzeczy.

  7. Awatar grizz
    grizz

    Tworzycie jakiś miszmasz nie z tej Ziemi. Generalizacja na generalizacji. Problem na prawdę nie leży w samej idei ochrony własności intelektualnej, a w tym jak ta ochrona jest wykorzystywana. (Wszystkie liberalne licencje jak GPL BSD czy nawet WTFPL to klasyczne wykorzystywanie OCHRONY własności intelektualnej.)

    Co więcej sama ochrona własności intelektualnej jest niezmiernie zróżnicowana w poszczególnych krajach, dodatkowo nakłada się na to odmienność systemu prawnego kontynentalnego od anglosaskiego.

    Próba ujęcia całości problemu to nie jest materiał, który zmieściłby się w kilkusetstronicowej monografii, a co dopiero na blogach – tym pozostaje tylko "przekomarzanie się" zazwyczaj zakończone ostrym flame'em :/

    1. Awatar mor
      mor

      Tym bardziej jeśli włączenie się do dyskusji rozpoczyna się od nazwania adwersarza dyletantem.

  8. Awatar el.pescado
    el.pescado

    Bardzo dobry artykuł, który przywraca wiarę w ludzi, udowodniając że można prowadzić dyskusję nie próbując jednocześnie patentować dupy i nie strasząc nieistniejącymi MAFIAAmi. Bez żenujących uproszczeń i taniej erystyki. Brawa dla autora!

  9. Awatar jeronimmo
    jeronimmo

    <quote>zupełnych bredni</quote>
    nie ma to jak szacunek dla osoby z którą polemizujesz …

  10. Awatar qwark
    qwark

    Niestety forma polemiki determinuje to, że używa się generalizacji i moja wypowiedź nie będzie od tego wolna. Mi osobiście dyskusja na temat wszelkich praw własności intelektualnej przypomina dyskusję o tym czy pułkownik Kukliński był zdrajcą. W każdej z tych dyskusji jedna ze stron czerpie z istniejącego systemu prawnego, a druga z pewnych racji "wyższego rzędu". Dopóki nie ma wspólnego fundamentu, będącego punktem odniesienia nie będzie możliwa konstruktywna dyskusja. To właśnie jest sednem analogii pomiędzy przypadkiem Kuklińskiego, a własnością intelektualną.

  11. Awatar SinTom
    SinTom

    Zgadzam się z qwarkiem.

    Blackman posiłkuję się wiedzą gorącą, a krzy3 prawną. Rozmawiacie o zupełnie innych sprawach.
    Po za tym definicje prawne są tylko definicjami prawnymi wytworzonymi na potrzeby systemu prawnego. Trudno oczekiwać blackman by się do nich odnosił (w procesie myślowym, uznając je za słuszne i traktując jako najlepsze) skoro zaprzecza już samym tytułem artykułu o słuszności ich istnienia. Pomijam już fakt że definicje prawne nie są definicjami naukowymi.

    Qwark słusznie zauważa, że bez wspólnego odniesienia te dyskusje będą toczyć się bez końca.

    Warto postawić hipotezę: Przypuszczam że prawa autorskie, patenty itp są dobre/złe dla społeczeństwa/przedsiębiorstwa/gospodarki itd.

    (zauważam, że modyfikacja jednego słowa w hipotezie zmienia zupełnie przedmiot rozpatrywań)

    I spróbować udowodnić obalić, przy czym ustalić definicje na jakich się opieramy.

    Taka normalna "naukowa" metoda myślenia.

    Pozdrawiam

    1. Awatar el.pescado
      el.pescado

      Przecież zapowiedziana jest druga część polemiki, koncentrująca się na kwestii ekonomicznej.

    2. Awatar me
      me

      Inna teza: dla społeczeństwa dobra jest silna ręka z batem.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *