Chris DiBona (Google) nadepnął na odcisk ludziom popierającym wolne standardy pisząc, że ewentualna przesiadka YouTube na Theorę nawet przy utrzymaniu obecnej jakości „wysyciłaby większość dostępnej przepustowości w Internecie”. Na reakcję nie czekał długo — Greg Maxwell z Xiph.org przeprowadził ciekawe porównanie.
Aktualizacja: Maik Merten zrobił to samo w jakości HD i doszedł do podobnych wniosków.
Maxwell wykorzystał film „Big Buck Bunny”, który zakodował za pomocą wbudowanego konwertera YouTube oraz narzędzi z rodziny Ogg dwukrotnie: raz z przepływnością około 499 kbit/s, a potem 327 kbit/s. Nie wygląda na to, żeby Theora radziła sobie tak źle, jak twierdzi DiBona, a nawet można powiedzieć, że przy mniejszej przepustowości radzi sobie lepiej niż bieżące narzędzia YT…
YouTube wykorzystuje kodeki H.264+AAC (wersja z wyższą jakością) i H.263+MP3 (wersja o niższej jakości). Greg Maxwell zakodował zestaw Theora+Vorbis za pomocą libtheora 1.1a2 (niedawno mocno poprawiona gałąź Thusnelda, która ma stać się główną gałęzią Theory) oraz Vorbis aoTuv 5.7. Przyznał, że część sukcesu Theora zawdzięcza przewadze Vorbis nad MP3, ale filmy w sieci w większości i tak są udźwiękowione.
Test pokazuje, że już dziś można uzyskiwać co najmniej przyzwoite wyniki kodowania multimediów do publikacji Internecie wyłącznie za pomocą wolnych kodeków. Nawet jeśli ich jakość jest tylko zbliżona do wymagających wkrótce opłat kodeków (H.264), to brak ograniczeń w wykorzystaniu i mniejsze zagrożenie formatu patentami stanowi już poważny argument na ich korzyść.
Theora już raz była odrzucana z roli potencjalnego standardu multimedialnego dla Internetu. Wtedy przeciwna jej była Nokia.
Dodaj komentarz